niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 7 Wyznanie i zaskoczenie

Ranek. Z perspektywy Zayn'a.

    Wstałem bardzo wcześnie bo o 7.00. Ubrałem się i zszedłem na dół mając w palnach przygotowanie sobie śniadania.
   Po 10 minutach '' roboty '' zjadłem płatki zbożowe z mlekiem i udałem się do salonu w celu poszukania czegoś do pisania. Znalazłem białą kartke i pióro zmazywalne. Napisałem krótki liścik, że jede do szpitala do Wery.
    Do szpitala dojechałem po jakiejś godzinie przez panujące tam korki na ulicach. Mimo, że była to wczesna godzina i tak pełno samochodów toczyło się ulicami.
  Po zaparkowaniu czarnego Peugot'a Oli, poszedłem do pokoju, w którym leżała nadal śpiąca Wera.
   Usiadłem na krześle, chwyciłem jej dłoń i zacząłem do niej mówić, chociaż i tak wiedziałem, że mnie nie słyszy.
Z-I jak się czujesz? Wiem, że mnie nie słyszysz, ale chciałbym ci przekazać, że nie moge wrócić z Wami z Tobą do Bradford. Chcę też, żebyś wiedziała, że bardzo mi na tobie zależy. Przy nikim nie czułem się tak swobodnie jak przy Tobie. Kocham Cię!
W-Ja też Cię kocham Zayn.
Z-Co? Ale jak...co? Przecież Ty dosłownie minute temu jeszcze byłaś w śpiączce!
W-A to źle, że się obudziłam?
Z-Coo.....Nie! Wręcz przeciwnie. Pójde po doktora.
W-Ok. Czekam!

Z perspektywy Oli
Wstałam rano. Było około 09.35. Ubrałam się, umyłam i zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu śniadanie było gotowe.
   Zjadłam pare kanapek z nutellą i poszłam do salonu z postanowieniem, że obejrze sobie poranne ''FAKTY''. Siadając na kanapie przyuważyłam białą kartke A6 wyrwaną z zeszutu Wery, który służył Jej do szkicowania. Wzięłam ten ''List'' do ręki i zaczęłam go powoli czytać.

  xoxoxoxo
         Pojechałem do Wery do szpitala. Jak coś będzie mi wiadomo to do Was zadzwonie.

   P.S. Pożyczyłem Twoje auto Oli :D
                       
                                                                 xoZAYNxo

Nie powiem, byłam na niego wkurzona za te auto. Ale czego nie robi się dla przyjaciół ? W domu panowała niezręczna cisza, aż w końcu zadzwonił mój telefon.
O-Hallo? Zayn? I jak u Wery?
Z-Hej. Wera się obudziła pred chwilą. Właśnie bada Ją lekarz.
O-Obudziła się? Naprawde?
Z-No przecież nie kłamię!
O-Dobra to za niedługo będe z wujem Wery.
Z-Ok to pa.

Z perspektywy Wery.
Leżałam na łóżku szpitalnym, a przy mjie siedział lekarz około 50.
W-I co?
D-Pani stan jest poprawny i keszcze dzisiaj będe mógł panią wypisać.
W-Naprawde? To świetnie!
D-Tak. Pani chłopak za godzine będzie mógł zabrać panią do domu.
W-Ale to nie jest mój chłopak. Chociaż bardzo bym chciała-te ostatnie słowa powiedziałam tak cicho, że doktor mnie nie usłyszał. Na szczęście-pomyślałam
D-Aha przepraszam nie wiedziałem. Ale wracając do pani wypisu to za godzine pani kolega niech przyjdzie do mojego gabinetu.
W-Ale On nie jest polakiem.
D-To niech przyjdzie z panią.
W-Dobrze doktorze
  Gdy z sali wyszedł lekarz Zayn od razu wbiegł do mjie na sale, bo chodem tego nazwać nie można.
Z-Kiedy możesz wyjść?
W-Niestety....-tu troche posmutniałam-dopiero za godzine.
Z-Żartujesz sobie? To wspaniale!
W-Przecież wiem głupku! Zgrywam się specjalnie.-Po tych słowach Zayn zaczął mnie gilać
W-Nie! Zayn przestań!
Z-Ok ok!-Chłopak zbliżył się do mnie i lekko musnął me usta gdy nagle do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy wpadła zdyszana Oli i mój wuja.
O-Oo....nie przeszkadzajcie sobie.
W-Spokojnie. Wejdźcie!
O-No dobra. To powiedz mi kochana kiedy Cię wypisują?
W-Za godzine

1 komentarz: