niedziela, 6 października 2013

Rozdział 5 Moje miejsce !

Przestraszyłam się bo dzwonił...................mój wuja! On nigdy nie dzwoni gdy nie ma jakiś problemów. 
Wu(Wujek)-hej Wera co słychać u Ciebie i Oli?
W-hej wujku! Dobrze właśnie mieszka u nas na wymianie pewien chłopak Anglii a u Ciebie?
Wu-Tak? To super. A u mnie dobrze. Musze Ci powiedzieć dwie rzeczy! Jedna dobra a druga...
W-Zła?
Wu-Nie! Też dobra. Pierwsza jest taka, że ciocia jest w ciąży!
W-To super...w końcu się doczekaliście..a jak się czuje?
Wu-Ciocia czuje się dobrze. a druga dobra wiadomość jest taka, ze przeprowadziliśmy się i nie mieszkamy już w Londynie tylko w Bradford...pamiętasz? Jak byłaś mała, zawsze chciałaś tam mieszkać! Odkąd wyjechaliśmy tam pierwszy raz na wakacje co chwile wspominałaś o tym miejscu.
No tak! Nie wspominałam, ze zawsze kochałam Bradford. Ale nie ma się czego dziwić! Kocham to miejsce!
W-Tak? Super!!! A kiedy mamy przylecieć z Oli?
Wu-Właśnie..i z tym jest problem bo by nie było was w ostatnim miesiącu w szkole.
W-Ale to nie jest żaden problem! To kiedy dokładnie mamy wylecieć?
Wu-Tak dokładnie to lecicie już za dwa dni!
W-Za dwa dni? To wspaniale! Lece powiedzieć Oli żeby już się zaczęła pakować! Pa wujku i pozdrów ciocie ode mnie!!
Wu-Pa dobrze pozdrowię.
   Rozłączyła się z wujkiem i już nawet zapomniałam, że jestem głodna. pobiegłam raz dwa do pokoju Oli ale jej tam nie było, więc zbiegłam szybko na dół. W salonie ani śladu żywej duszy. W końcy weszłam do kuchni, patrze a tam Oli Zayn i....mój wuja?
W-Wuja? Ale...Co?
O-My już z Zayn'em wszystko wiemy. Twój wuja przyleciał tu do nas żebyśmy same nie leciały do Bradford. Specjalnie do Ciebe zadzwonił by nie zbudzać twoich podejrzeń, że jest u nas!
Wu-Tak. Dokładnie tak!
W-To świetnie! Zawsze Ja dowiaduje się o wszystkim ostatnia!
O-Ale Weruś...
W-Nie nazywaj mnie tak!
O-NO to WERA nie denerwuj się tak. To był nasz taki mały plan. Specjalnie Ci nic nie mówiliśmy bo chcieliśmy żeby to była niespodzianka, że zobaczysz swojego wuja.
W-No dobra! Już spoko. No to o której mamy samolot?
Wu-Jutro o 20.00.
W-Ok! A co wtedy z Zayn'em? Gdzie On będzie mieszkał do końca wymiany?
Z-Ja lecę jutro z wami! Pani Patinson zgodziła się na to. I tak bym nie miał co tu robić bez was. Nudziło by mi się!
O-Ooooo! Jakie to słodkie!
W-No! I ta bardzo. Rzygam tęczom! 
O-Oh! Wera, nie przesadzaj już tak!
W-No dobra! Nie histeryzuj!
        Po skończonej rozmowie, podeszłam do blatu kuchennego 
i zrobiłam sobie czekoladowe płatki w mleku. Mimo, że mam 18 lat, to nadal lubię płatki w mleku. Wiem, to trochę dziwne, żeby na obiad jeść płatki prawda? Nie wiem czemu, ale to przypomina mi moje dzieciństwo, które za piękne nie było.  Po skończonym posiłku poszłam do pokoju omijając "ludzi" siedzących w salonie, gdzie nie widziałam Zayn'a. Wchodząc do mojego pokoju usłyszałam rozmowę telefoniczną z pokoju Zayn'a, a, że mam blisko niego pokój, to słyszałam wszystko głośno i wyraźnie. Usłyszałam jak Zayn mówi, ze tak naprawdę pani Patinson nie wiem nic o jego jutrzejszym wyjeździe to Bradford razem z nami. Trochę się załamałam, bo myślałam, że Zayn to porządny uczciwy chłopak.  Jednak to były tylko złudzenia. Gdy Zayn skończył swoją rozmowę weszłam szybko do pokoju, żeby nie wzbudzać podejrzeń Zayn'a.
Podeszłam do szafy i wyjęłam pierwszy lepszy zestaw. Gdy się przebrałam i umalowałam, zeszłam na dół do salonu i usiadłam obok Zayn'a bo nigdzie indziej wolnego miejsca nie było. 

Z perspektywy Zayn'a


Oglądaliśmy telewizje do 20. Wuja Wery powiedział, że pójdzie się już położyć bo jest strasznie zmęczony. Każdy z nas też poszedł już do swojego pokoju.  Będąc już w pokoju przebrałem się w luźne dresy i luźną bluzkę. Usiadłem przy biurku i zacząłem malować grafity. Po jakiejś godzinie skończyłem i położyłem się do łóżka słuchając muzyki. 

       Wstałem o 3.03. Obudził mnie hałas. Wyszedłem na korytarz by to sprawdzić. Zszedłem na dół. Przeszukałem salon, nikogo nie ma. Kuchnia-też pusto.  Wróciłem na piętro i je całe "przeszukałem". W końcu doszedłem do drzwi na samym końcu korytarza. Drzwi były lekko otwarte. Wszedłem do środka i ujrzałem......Were siedzącą na skórzanej kanapie, grającą na gitarze i śpiewającą różne piosenki. Postałem tam jeszcze dobre 5 minut, ale na moje nieszczęście musiałem oprzeć się o włącznik i zapaliłem "duże" światło. Wera od razu odskoczyła jak by ją coś ugryzło.
W-Yyyy.....długo tu stoisz?
Z-Od jakiś pięciu minut. Czemu nie mówiłaś, że umiesz grać na gitarze? To, że śpiewasz to wiedziałem bo chodzisz na zajęcia muzyczne i na lekcjach śpiewasz ale, że grasz?
W-Nie lubię się tym chwalić. 
Z-Spoko rozumiem. A od kiedy grasz?
W-Sorry...ale ja już lepiej pójdę do siebie
Z-Co? Ale Wera przecież zadałem Ci proste pytanie!
W-Wiesz co? Odwal  się ode mnie!-Krzyknęła Wera i pobiegła szybko do swojego pokoju. Nie wiedziałem czemu tak postąpiła. Może ją to zraniło? Nie wiem, ale jutro zapytam się Oli czy wie coś więcej w tym temacie. 
        Poszedłem do swojego pokoju, rzuciłem się na łóżko i zasnąłem pod wpływem nacisku moich myśli.

Obudzony przez mój budzik, wstałem o 9.00. Zszedłem na dół, do kuchni by zrobić sobie i dziewczyną śniadanie. Pierwszym pomysłem na śniadanie jakim było to: Tosty :D. Dziewczyny kiedyś mi wspominały, że rano w sobotę zawsze jedzą tosty.
      Po 10 minutach zeszła na śniadanie Oli. Korzystając z okazji, ze nie ma z nami Wery zacząłem rozmowę dotyczącą dzisiejszego zachowania Wery.
Z-Oli mam takie pytanie odnośne Wery.
O-No to pytaj.
Z-Bo dzisiaj w nocy, obudziłem się bo słyszałem jakiś hałas. Zeszedłem na dół przeszukałem każdy najmniejszy zakamarek-cisza. Poszedłem znowu do góry  i na samym końcu korytarza gdzie Wera ma pokój znalazłem drzwi które były lekko uchylone. Wszedłem i zobaczyłem Werę siedzącą na kanapie. Byłem zdziwiony! Wera śpiewała i grała na gitarze....a....
O-A jak ją spytałeś od kiedy gra wymigała się mówiąc, że już pójdzie do siebie i na Ciebie nakrzyczała, tak?
Z-Dokładnie! A czemu się tak zachowywała?
O-Ona miała trudne dzieciństwo. W dzień pogrzebu jej ojca,  matka Wery powiesiła się. Dla niej to było trudne. Chociaż Jej rodzice nie byli cudowni bo Wera polegała na samej sobie, to i tak Ich kochała.
Z-Wow! Nie miałem pojęcia.
O-Wera właśnie dzień po śmierci jej matki zaczęła grać i śpiewać. To Ją trochę odstresowało. I od tamtej pory  o 3.00 zawsze gra i śpiewa.
Z-Przykro mi :( Lepiej pójdę z Nią porozmawiać.
O-To idź. Powodzenia
Z-Dzięki. Przyda się :)

Z perspektywy Wery.

Siedziałam sobie właśnie w pokoju i nuciłam piosenki, bazgrając przy tym coś na kartce. Nie wiem co to było, ale przypominało moje myśli w tej chwili. Niepoukładane. Porozrywane w mojej głowie i niechcące się poskładać. Błądziłam sama w swoim umyśle szukając drogi do wyjścia, by uciec gdzieś daleko i już nie wrócić. Chodziłam wciąż tymi samymi drogami, aż zjawił się ten KTOŚ, który namieszał. Zamienił te drogi i poukładał w labirynt bez furtki, bez drogi powrotnej, bez nadziei. Zmienił cały bieg życia. Zamiast iść, cieszyć się tym co dzieje się teraz, to Ja wracam do przeszłości i "umieram". Płacze w duszy i krzyczę z wściekłości myśląc o moim życiu, rodzinie, faktach.
      Załamana, wstałam i poszłam się położyć zamykając przed tym drzwi na klucz. Zasnęłam.

Z perspektywy Oli.

Siedziałam na dole w salonie i oglądałam Step Up 3. Byłam ciekawa jak minęła rozmowa Zayn'a z Werą. Po chwili Zayn zszedł na dół z trochę smutną miną.

 


Chciałam się dowiedzieć jak minęła rozmowa dlatego zapytałam:
O-I jak poszło?
Z-Nie otworzyła. Zamknęła drzwi :(
O-No szkoda. Pewnie chce teraz pobyć sama, ale Ona nie jest jeszcze spakowana do dzisiejszego lotu.
Z-Jest. Spakowałem Ją wczoraj wieczorem. A wuja Wery gdzie jest?
Wu-Tutaj!-Powiedział wychylając się z kuchni
O-CO o_O ?Ale jak Pan zszedł skoro żeby wejść do kuchni trzeba przejść przez salon a Ja tu cały czas siedziałam!
Wu-Byłaś tak zafascynowana oglądaniem pokazu mody, że nie zauważyłaś nawet jak tu przechodziłem?
O-No nie. :( A tak w ogóle to Dzień dobry!
Z-No właśnie Dzień dobry :)
Wu-Wcale nie taki dobry jak Wam się wydaje. Zayn?
Z-Tak?
Wu-Nie możesz dzisiaj z nami lecieć. Przykro mi.
Z-Co? Ale czemu?
Wu-Zadzwoniłem do szkoły i okazało się, że nauczycielka ani dyrektor o niczym nie wiedzieli i zakazali Ci dzisiejszego lotu do Bradford.
Z-Co?
Wu-Przykro mi, ale przez ostatni miesiąc będziesz nocował u Juli.
O-Współczuje Ci Zayn.
Z-Czemu? Przynajmniej będę mieszkał z dziewczyną.
O-Tak! Ale ona nosi brudne skarpety i ma duże pryszcze na całej twarzy.
Z-Co? Czemu takie rzeczy zawsze zdarzają się Mi?
W-Nie martw się. Na pewno Ali Cię pocieszy.
Z-Jaka znowu Ali?
O-Ali to BFF Juli.
W-I jedyna :D
O-No! Jak Jula zaprosi Ją do siebie to zapewne pochwali Ci się swoim sztucznym biustem :D Prawda Wera?
W-Całkowita :)-Wera po wypowiedzianych słowach zaczęła się tak głośno śmiać, że mnie trzy takie nie były by głośniejsze. Nawet przez mikrofon :) .
Z-Dobra. Trudno! Raz się żyje. A właśnie, Wera możemy porozmawiać?
W-Jasne.
Z-W cztery oczy.
W-Musimy?
Z-Tak, musimy!
W-Niech Ci będzie.
     Widać było, że Wera w ogóle nie ma ochoty na jakąkolwiek rozmowę. No, chyba, że taką śmieszną :).



_______________________________________________________
________________



I jak? Podoba się? Ja osobiście jestem zadowolona z tego rozdziału :). Jak myślicie, jak potoczy się rozmowa w cztery oczy Zayn'a i Wery? Podsuwajcie mi pomysły w komentarzach :**


7 komentarzy:

  1. Super! Najlepsze było to jak Wera błądzi w swoich myślach! Dziewczyno...GENIALNE! ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Superowe! Super było jak oli i wera mówiły że jula ma brudne skarpety i duzy biust a wery śmiech nawet cichy wydaje się głośny he he

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thx :* Kolejny postaram się dodać w tym tygodniu, ale jic nie obiecuje :** :-P

      Usuń
  3. zajefajne :) czekam na następny ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra, ciąża ciotki xd
    I zamieszkali w rodzinnym mieście Zaynucha ;D
    ~ Mrs.Horan xx

    OdpowiedzUsuń